poniedziałek, 11 czerwca 2018

Jak urodziłam drugiego syna

No cóż.
Miałam pisać ? Miałam
Obiecanki cacanki a głupiemu radość.
Ostatni mój post był z 32 tygodnia ciąży.
Za tydzień mój drugi syn kończy 8 miesięcy.
Te 8 miesięcy przeleciało mi jak z bicza strzelił.
Nie było łatwo, ale kto mówił że będzie.
Macierzyństwo to jest cholerne życiowe wyzwanie, ale nagroda jest piękna. Radość i uśmiech dziecka. Nic więcej rodzicom do szczęścia nie jest potrzebne.

18.10.2017 r.
Kolejna ważna dla Naszej rodzinki data.

17.10.2017 r.
Tego dnia przeczuwalam, że to może być ten dzień. Byłam bardzo niespokojna. Mąż szedł do pracy na 18, a z własnego już doświadczenia wiem że dzieci lubią się rodzić w nocy.

Rano wstałam jak gdyby nigdy nic, młodego oddelegowalismy do przedszkola, a ja chodziłam i czułam że mam mokro ! Przepraszam za bezpośredniość.
Mówię sobie no cóż. Wodniste upławy.
Nie zwracając na to uwagi zajęłam się obowiązkami domowymi.
Idąc do toalety spotkało mnie mile zaskoczenie w postaci czopa. :-)
A że byłam umówiona na KTG z położna, zrobiłam owemu czopowi zdjecie. Tak wiem, mam urojone pomysly, ale chciałam żeby położna potwierdziła lub obaliła moją tezę że jest to właśnie owy czop :-)
Udałam się na KTG położna potwierdziła i powiedziała, że urodzę! ... Do 3 dni.
Kurcze jak to do 3 dni, jak ja już mam dośč !
Na koniec powiedziałam że mam mokre upływały, na co położna że zdarza się i udałam się do domu. 
Ja wciąż czułam mokro. Hmmm. No nic.
Dzień minął jak codzień. Jeszcze kilka razy z mężem uzgodniliśmy co robię w razie jakby się zaczelo. Dzwonię po mame, żeby przyjechała do starszaka i dzwonię po męża do pracy. ( Instrukcja na lodowce. Mój mąż pracuje na dole, na kopalni )
Ok zakodowane wszystko. Tzn chyba.
Zbliża się godzina 18. A ja staje się coraz bardziej nerwowa. Żegnam męża ze lzami w oczach.
Trudno, nic się nie dzieje. Wróci z pracy o 2 w nocy a ja jakoś wytrzymam w dwupaku. 
Siedzimy że starszakiem i się bawimy.
Przychodzi wieczór, kładę go spać.
Był wtorek. Mój ulubiony serial. M jak miłość.
A ja nadal czuję mokro. Przeglądam internet.
Nagle wyskakuje mi hasło " sączące wody płodowe "
Wszystko pasuje. Dzwonię do mamy. Mama i brat przyjeżdżają szybko.
Biorę walizkę i mówię do mamy " napewno wrócę , przecież nie rodze, sprawdza i wypuszcza mnie "
Brat zawozi mnie do szpitala.
Na miejscu okazuje się że nie mam wogole wód !
Matko jedyna, chodziłam cały dzień z odpływającymi wodami. Matka roku!!
Kontrolne usg wykazalo że młody waży 2400g. Malutko. 38 TC.
Trudno. Wód mu już nie wrócę.
Po usg spowrotem na porodówkę, a ja zaczynam mieć skurcze. Boli jak sam s...
Niestety z krzyża. 
Ale położna sprawdza rozwarcie i niestety tylko na pół palca. Załamałam się.
Obok rodziła dziewczyna. Miała już 8 cm. Zazdrościłam jej. 
Pytam się niecierpliwie położnych czy mam dzwonić po męża, na co one wszystkie zgodnie wraz z lekarka ,że nie bo nie rodze jeszcze. Minie wiele godzin zanim się cokolwiek ruszy.
Załamana tym faktem i z kurewskimi bólami leżę na łóżku porodowym.
Z każdym skurczem łapie się wszystkiego co mam pod reka.
Brakuje mi męża. Brakuje mi kogoś kto poda mi wody.
Nagle czuję potrzebę parcia. Przecież to nie możliwe. Pół h temu miałam rozwarcie na pół palca ! Wolalam położna.
Ona zdziwiona co ja do niej mówię.
Coo? Jakie parte ?
......
I tu już się działo wszystko szybko.
Bardzo szybko.
Po 3 partych urodziło się moje drugie szczęście.
2620 g 52 cm
Owinięty dwukrotnie pępowina.
7/10pkt.


C.d.n

1 komentarz: