sobota, 30 kwietnia 2016

Spacerowo

Witajcie,

Długi majowy weekend czas zacząć, niestety w tym roku jestem strasznie leniwą matką polką, i weekend majowy bez fajerwerek. Zero planów.
Dziś zajęłam się wiosennymi porządkami, ale w ramach chwili relaksu udaliśmy się z Jasiem na mały spacer.
Piękna pogoda, więc warto było złapać troszkę promieni słonecznych.
A z racji tego iż dostał od nas przyspieszony prezent urodzinowy - rowerek biegowy, na komende że idziemy na rowerek, przyniósł kask. ;)
Po drodze Jaś spotkał kolege, udaliśmy się na plac zabaw a potem na leśny spacer gdzie Jasiek co chwilę mnie uciszał - bo ptaszki spłoszę ;-) to nic że tylko jego było słychać w całym lesie.
Nasze dotlenianie się i delektowanie świeżym leśnym powietrzem i śpiewem ptaków zakończył się tekstem :
- Mama EE - idymy do domu ! - po czym złapał się za pampersa , i już nic dodać nic ująć.
Dzieci to małe bezpośrednie istotki ;)
Ale zdążyliśmy porobić parę zdjęć, bo matka lubi fotografować od czasu do czasu.











Pozdrawiamy i życzymy wszystkim wspaniałej majówki ! :):)

czwartek, 28 kwietnia 2016

Nasza historia odsmoczkowania

Hello ! ;)


Dzisiejsza notka typowo o tematyce macierzyńsko-dzieciowo-problematyczno-smoczkowej, a mianowicie Nasza historia odsmoczkowania.
Smoczek ; dyduś ; nupel. Tak, tak możecie się śmiać ;D wiele nazw, jedno zastosowanie : uspokajacz.
Przyjaciel dziecka. Bez smoczka nie ma świata. Tak było w Naszym przypadku.
Jasiek od początku był bardzo ale to bardzo smoczkowy. Każdy płacz, histerię, ugaszałam smoczkiem. 
Smoczek - lekarstwo na wszystko.

A jaki był stres gdy wychodząc na spacer, nagle okazuje się że owy przyjaciel został w domu ? 
Naprawde możecie znów się śmiać, ale dla Nas stresujące sytuacje to sytuacje gdy zgubił się smoczek, smoczek został w domu, smoczek się przedziurawił a nie było zapasowego itp itd.
Minął rok a Jasiu dalej uważał swojego smoczkowego przyjaciela za lekarstwo na wszelkie zło.
Wszyscy wokół mówili: bo będzie miał krzywe zęby, smoczek jest fuj.
A widok dużego biegającego chłopca z 'dydusiem' coraz mniej do mnie przemawiał.
W końcu powiedziałam dość. Miałam przed sobą obraz piszczącego, wydzierającego się dziecka proszącego o litość czyt. smoczek. W zasadzie był to spontan, nie planowałam jak to zrobie, nie przygotowywałam planu sytuacyjnego, dnia w którym to nastanie.

Jasiu miał 20 miesięcy, byliśmy w sklepie na zakupach, i strasznie zainteresowało go płaczące w wózku dziecko. Patrzał z wielkim zainteresowaniem, czemu owe dziecko tak strasznie płacze, i zaświeciła mi się w głowie taka malutka żaróweczka.
- Jasiu, oddaj chłopczykowi dydusia, zobacz jak płacze.
Zbierałam szczękę z podłogi. Jaś oddał swojego przyjaciela. (oczywiście w przenośni- wówczas ja wziełam smoczka i schowałam do kieszeni). 
Jedziemy radośnie samochodem, nagle ktoś z tyłu upomina się o 'dydy', ale szybko przypomniałam mu co z nim zrobił. Sprawa ucichła. 
Bałam się nocki. Znów przypomniał mi się obraz koszmarnie nieprzespanej nocki, i mnie z napisem "Poddaje się". 
I chyba nie wierzyłam w moje dziecko. Poszło jak po maśle. W nocy może raz upomniał się o smoczusia, więc znów przypomniałam mu co się z nim stało.
A dziś z uśmiechem na twarzy wspominam tą sytuacje. Zapomniał o swoim przyjacielu. I więcej do tematu nie wracaliśmy.
Nasze odsmoczkowanie trwało niespełna chwilę. Bałam się, że jak pójdzie po weekendzie do żłobka, to przypomni sobie o smoczku widząc inne dzieci, ale nie.
Jestem z niego dumna.

Teraz został nam drugi problem. - odpieluchowanie. Na to poki co brak mi cierpliwości, albo moje dziecko jeszcze nie dorosło by chodzić w majtach ;P
Czas pokaże, a może tu gdzieś uzyskam jakieś ekstra rady jak odpieluchować dziecko gdy tak naprawde nie ma na to czasu ? Praca mnie ogranicza. To jest fakt.

A tymczasem do następnej notki ;***






piątek, 8 kwietnia 2016

Czystek - na zdrowie !

A dzisiejszym gościem specjalnym  będzie :


Jestem wielką zwolenniczką może nie tyle co zdrowego trybu życia, ale leczenia domowymi sposobami !
Odkąd Jasiek zaczął żłobkowanie, choroby uczepiły się Nas jak rzep psiego ogona.
Zawsze na początku sięgam po zdrowe, domowe leczenie, zero chemii i konserwantów.
Wielu z Nas wie że cytryna to źródło witaminy C, majeranek i siemie lniane jest dobre na kaszel, miód  na odporność, a czosnek to naturalny antybiotyk i mogłabym tak wymieniać i wymieniać, bo tego jest naprawde sporo !
Nie każdy sobie zdaje sprawę, iż niejednego wirusa idzie wypędzić z organizmu w sposób naturalny.

Chyba każdy ma swoją ulubioną herbatę. 
Ja polubiłam czystek, i z czystym sumieniem mogę polecić, a dlaczego ?
a bo .... jest dobry na KATAR i ZATOKI - to nie ściema, leczy nie tylko infekcje górnych dróg oddechowych , ale jest doskonałym środkiem dla osób które przewlekle cierpią na choroby zatok (czyt. mój mąż ;))
jest fantastyczny na BAKTERIE i WIRUSY ! - naturalnie stymuluje odporność, łagodzi objawy przeziębienia, a nawet je leczy !
Osoby mające problem z TRĄDZIKIEM - oczyszcza skórę od środka, działa na cysty, trądzik i przetłuszczanie się skóry
a ŁUPIEŻ i PRZETŁUSZCZANIE SIĘ WŁOSÓW? - ha ! i na to jest niezawodny. Jestem tego żywym przykładem. Kiedyś musiałam myć włosy codzien bądź raz na dwa dni. Teraz wystarczy mi dwa razy w tygodniu i są świeże ! :)
no i POCENIE - polecają go nawet w sezonie letnim, gdy żar leci z nieba. Osoby które mają problem z potliwością, niech napiją się czystka.
i na nieszczęsną BORELIOZE / KLESZCZE jest ratunek, a podobno wysyp tych przeuroczych zwierzatek w tym roku. Czystek posiada w sobie takie składniki że gwarantuje iż kleszcz nie zechce się do Nas przyczepić  :)
no i sezon nadszedł dla ALERGIKÓW - pyłki, trawy, kurz. Czystek posiada właściwości przeciwzapalne wiec i alergia Nam nie straszna.

Dużo tego prawda ?
Możecie wierzyć lub nie, ale to zioło ma czarodziejskie właściwości, polecam z całego serca.
Najlepiej smakuje z miodem !
No ale żeby nie było tak pięknie, ważna jest systematyczność. Efekty będą zauważalne tylko i wyłącznie przy codziennym piciu herbatki.

a więc SMACZNEGO ;)